niedziela, 1 grudnia 2013

Być rodzicami

Jedną z pierwszych stron dotyczących pedagogiki Montessorii jaką chcialabym Wam polecić jest strona Być rodzicami. Jest to jedno z pierwszych wirtualnych miejsc o tej tematyce jakie znalazłam.

Autorami tej strony są Joanna i Rafał Szczypka, rodzice 3 dzieci. Jak sami piszą w zakładce "O nas" metodą Montessori zafascynowali się gdy oczekiwali na swoje pierwsze dziecko i pasja ta, z każdą nową wiadomością, rosła coraz bardziej. Te poszukiwania doprowadzają ich do niezwykle słusznych wniosków, które są również naszą refleksją: "Z każdym dniem coraz bardziej odkrywamy, że bycie rodzicami nie polega na zmienianiu zachowania dzieci, ale bardziej na nieustannej przemianie samych siebie, by umieć lepiej wyrażać swoje emocje, mądrzej rozwiązywać pojawiające się konflikty, rozpoznawać zainteresowania dzieci i odpowiadać na nie, by jak najlepiej wspomagać ich rozwój. Bycie rodzicami to dla nas nieustanna praca nad sobą." 

Strona ta jest bogata w szereg zagadnień począwszy od narodzin dziecka aż po wiek szkolny: opis kolejnych okresów rozwojowych, różnych materiałów do pracy z dzieckiem, sugestii dotyczących samodoskonalenia rodziców i nauczycieli, itd... Ich dokładny spis znajdziecie w "Archiwum"

Mnie samej nie udało się jeszcze zgłębić wszystkich materiałów. Będę to sukcesywnie robić i polecać Wam konkretne arykuły z tej strony.

Pozdrawiam!
Ania

środa, 9 października 2013

Ken Robinson na dobry powrót

Tak, dluga przerwa za mną, ale z nową energią chcę znów wrócić do pisania.
Na początek może małe wytlumaczenie co się u nas wydarzyło. Nasza rodzina powiększyła się o pewną uroczą małą istotkę, która przyszła na świat w czerwcu i wszystkich zauroczyła swoim wdziękiem i słodyczą. Jej imię to Łucja. Przymnożyła miłości między nami i zaskoczyła tym w jak naturalny sposób weszła w nasze życie, jakby od zawsze z nami była.


Potem były wakacje, dla nas w sierpniu czas wyjątkowego wypoczynku na rekolekcjach.
Następnie wrzesień, Stasia powrót do przedszkola, początek nowego roku formacyjnego w naszej wspólnocie, świętowanie naszej rocznicy ślubu - jednym słowem mnóstwo spotkań i zajęć. Ja też z nowym rokiem szkolnym zaczęłam znów udzielać korepetycji - kolejni nowi uczniowie, a także Ci zeszłoroczni zaczęli bardzo szybko sami zgłaszać sie do mnie. Na szczęście już wszystko powoli wraca do normy,... a właściwie to my oswajamy się z tym szybszym powakacyjnym trybem życia.

Przez cały ten czas myślałam o tym blogu, o tym, że tak leży odłogiem i nic się tu nie dzieje, a przecież ledwo zaczęłam. Trudno było mi się znów zebrać do ogarniania tego co już odnalazłam w sieci związanego z ED i Montessori. Inspiracją by znów się za wszysko wziąć było nowe wystąpienie Kena Robinsona, które przypadkiem znalazłam. Czyż może być lepszy pretekst? Pochodzi ono z kolejnej konferencji TED z kwietnia tego roku i nosi tytuł: Jak uciec z edukacyjnej doliny śmierci. Zapraszam do zainspirowania się i ponownej refleksji nad współczesnym systemem edukacji.

Pozdrawiam serdecznie,
Ania

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Literkowo

U nas ostatnio robi się literkowo. Ponieważ Staś jest teoretycznie w okresie kiedy nauka czytania i pisania przychodzi najłatwiej, postanowiłam zainwestować w pomoce tego typu. Zainwestować w różnym tego słowa znaczeniu. Pomoce Montessori do tanich nie należą, na szczęście niektóre można z powodzeniem zrobić samodzielnie.
W naszym wypadku wygląda to tak, że postanowiłam kupić typowy ruchomy alfabet, zaś szorstkie litery zrobiłam sama i okazało się to łatwiejsze niż myślałam.

 Ruchomy alfabet 

Szorstkie litery przed naklejeniem na bazy

Gotowe :)

Robiąc je skorzystałam z przepisu na szorstkie cyfry z bloga ZORROBLOG (a propos, szorstkie cyfry też przede mną do zrobienia). Żeby były trwalsze kupiłam tekturę introligatorską, która jest dość sztywna, ale mimo to bardzo dobrze się wycina. By nie musieć jej malować zakupiłam arkusze samoprzylepnego papieru, niebieskie i czerwone. I oczywiście papier ścierny. Z niego też się całkiem dobrze wycinało. Generalnie myślałam, ze będzie to trudniejsze, że opór materiałów będzie dość duży, a udało się to zrobić szybciej niż oczekiwałam.

Skoro materiał do zabawy i nauki jest, to czas się do niej zabrać :) czyli nasza pierwsza lekcja trójstopniowa. Sposób w jaki się ją przeprowadza poznaliśmy oczywiście na warsztatach u Sawickich :) Jak sama nazwa wskazuje składa się ona z trzech kroków: pierwszy to prezentacja materiału, drugi to jego utrwalenie, a trzeci to sprawdzenie czy materiał został opanowany. Świetnie o tym pisze Ewa na swoim blogu Wczesna edukacja Antka i Kuby. O tym jak przeprowadzić lekcję trójstopniową z szorstkimi literami można przeczytać między innymi na Wikisori pod hasłem Sandpaper Letters. Ja wybrałam do naszej lekcji 3 litery z imienia Stasia czyli: a, s, t. Poszło nam bardzo dobrze. Urozmaiciliśmy lekcję szukając zabawek, które na daną literę się zaczynają. Zauważyłam, że Staś ma problemy z izolacją i rozpoznaniem tej pierwszej litery, na którą wyraz się zaczyna. Muszę poszukać ćwiczeń na ten temat i co najważniejsze - po prostu ćwiczyć.
W czasie zabawy Staś wpadł na pomysł, że wśród liter ruchomego alfabetu możemy znaleźć te, o których właśnie mówimy. I tak oto dwie pomoce poszły w ruch :)

Przed nami kolejne literkowe wyzwania. Widzę, ze Staś jest chętny i ciekawy. Sam proponuje różne zabawy z materiałami, nie zawsze adekwatne do ich roli, ale i tak oswajające z nimi. Dziś dla przykładu zbudował domek z szorstkich liter, to znaczy ułożył je na dywanie tworząc zamkniętą figurę a sam usiadł w środku :)
Gdy dotarł do nas ruchomy alfabet i go otwarliśmy to ułożyliśmy jego imię. Staś stwierdził, że on teraz te literki może odrysować i tak uczynił.

Przede mną przygotowywanie kolejnych materiałów, czyli duuuużo drukowania. Ale o tym już niedługo :)

Pozdrawiam!
Ania

sobota, 13 kwietnia 2013

O współczesnym systemie edukacji

Chciałabym Wam przedstawić dwa bardzo ciekawe wystąpienia, które usłyszeliśmy pierwszy raz na warsztatach u Oli i Marcina Sawickich. Nie ma w nich ani słowa ani na temat edukacji domowej, ani na temat metody Montessori, jednak nie sposób nie zauważyć, że właśnie one mogą być jedną z odpowiedzi na apel mówcy.

Oba wystąpienia wygłosił Sir Ken Robinson - uznany światowy mówca, pisarz i lider w dziedzinie kreatywności, innowacyjności i zasobów ludzkich. Pokazują one smutną prawdę dot. współczesnego systemu edukacji szkolnej, ale jednocześnie zachęcają i inspirują do podjęcia zmian, bo o dobro i przyszłość naszych dzieci tu chodzi. Wygłoszone zostały w czasie konferencji TED, pierwsze w 2006 roku, drugie w 2010. Trzeba na nie poświęcić chwilkę czasu, ale świetnie się je ogląda, bo okraszone są spora dawką humoru. Ja bardzo lubię je oglądać i często do nich powracam. Wciąż w nich odkrywam coś nowego.

Pierwsze, to z 2006 roku, mówi o tym jak szkoły zabijają kreatywność. Mój ulubiony cytat: "...dzieci zawsze korzystają z okazji. Jeśli czegoś nie wiedzą, to spróbują improwizacji. Nie boją się, że się pomylą. I nie chodzi mi o to, że mylić się znaczy to samo, co być kreatywnym. Ale powinniśmy wiedzieć, że jeśli nie jesteś przygotowany na pomyłkę, nigdy nie będziesz w stanie wymyślić nic oryginalnego. Jeśli nie oswoisz się z pomyłką! I jeszcze zanim dzieci dorosną większość z nich traci tą 'zdolność'. Boją się popełniać błędy. (...) Stworzyliśmy i podtrzymujemy narodowe systemy edukacji, w których błędy są najgorszą rzeczą, którą możesz zrobić. W wyniku tego pozbawiamy ludzi ich zdolności do bycia kreatywnym."
A oto i ono:
http://www.ted.com/talks/ken_robinson_says_schools_kill_creativity.html

Drugie mówi o konieczności rewolucji w nauczaniu, przejścia z "industrialnego" sposobu edukacji na "rolniczy", gdzie poprzez spersonalizowaną edukację stworzymy dla dzieci warunki i środowisko do rozwoju ich talentów i pasji. Mój ulubiony cytat: "Chodzi o pasję."
Oto ono:
http://www.ted.com/talks/sir_ken_robinson_bring_on_the_revolution.html

Miłego oglądania!
Pozdrawiam!
Ania


poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Dlaczego?

Nie pamiętam już w jaki sposób trafiłam na temat edukacji domowej. Było to niedługo po tym jak urodził się nasz najstarszy syn. Oczywiście temat bardzo mnie zaciekawił, zaczęłam troszkę szukać, przeglądać Internet, coś się dowiedziałam, ale niezbyt wiele. Poza tym z racji tego że synek był jeszcze mały i jeszcze czas przed nami długi przed podjęciem decyzji o jego szkolnej edukacji, zatem tymczasowo temat został zawieszony jednak cały czas kołatał się w głowie, bardzo zainspirował, zafascynował i co jakiś czas powracał.

Tymczasem nasz Staś stał się przedszkolakiem, pojawił się Franuś i czekamy teraz na jeszcze jedno Maleństwo. Perspektywa szkolna zaczyna zbliżać się nieubłaganie, a więc i moment decyzji co robimy?

Wśród poszukiwań internetowych na temat ED trafiłam na stronę Oli i Marcina Sawickich, którzy prowadzą szkoły montessoriańskie w okolicach Żywca, czyli niedaleko nas :), i są niezwykle otwarci dla rodziców edukujących domowo swoje dzieci. Gros tych dzieci jest zapisanych właśnie do ich szkół, organizują dla nich warsztaty i zjazdy rodzin uczących w ten sposób. Nawet planowaliśmy na jeden z takich zjazdów się wybrać, ale z różnych przyczyn się to nie udało. Śledząc jednak ich stronę trafiłam na informację, że będą u nich warsztaty dla rodziców: Metoda Montessori w domu. Od razu nas zapisałam, byśmy mogli poznać innych rodziców, podpytać jak oni to robią, jak żyją, czy są zadowoleni ze sposobu edukacji jaki wybrali i przy okazji poznać jakąś metodę, którą można się posłużyć ucząc w domu. I nie zawiedliśmy się! Te 3 dni warsztatów, które odbyły się przed miesiącem to był jeden z najwspanialszych momentów tego roku. Ludzie, których poznaliśmy i sama metoda Montessori nas zachwyciły. Wynikiem zaś tego zachwytu jest ten właśnie blog :)

Warsztaty, choć dały nam pewną dawkę wiedzy nt. metody, były jednak jedynie zasygnalizowaniem tematu. Zaczęłam znów przeszukiwać Internet, znalazłam sporo stron i blogów, na których różni ludzie dzielą się swą wiedzą, doświadczeniem i praktyką. Jest tego sporo a ja chciałabym zacząć to sobie jakoś powoli porządkować i układać, by mieć w jednym miejscu zgromadzone to co uważam za ważne, wartościowe i pożyteczne, ale też prawdopodobnie z czasem zacząć dzielić się własną praktyką - dlatego ten blog powstaje dla mnie ;)... I dla mojego męża, który z racji zapracowania nie ma czasu na poszukiwania, tu będzie odnajdywał podsuwane przeze mnie artykuły i zagadnienia do przestudiowania :)
Jeśli także kogoś z Was zainteresuje to co tu znajdzie to będę bardzo szczęśliwa.

Zapraszam do lektury i konstruktywnego dzielenia swoimi przemyśleniami i doświadczeniami!

Ania